Jak przygotowuję swoje recenzje karm dla psów? Oto moje zasady
Na moim blogu już teraz znaleźć możecie kilkadziesiąt recenzji karm suchych, mokrych i półwilgotnych dla psów różnych ras, a ta lista ciągle się powiększa. Buduję tę bazę nie bez powodu. Chcę wam ułatwić wybór dobrej jakości karmy, aby wasze psy długo cieszyły się dobrym zdrowiem i po prostu…były szczęśliwsze. Jak to robię?
Po pierwsze, musicie wiedzieć, że wszystkie recenzje przygotowuję sam i nie powstają one w oparciu o żadną współpracę marketingową. Żadna z marek, które analizuję na blogu nie płaci mi za to, aby wypaść lepiej. Jestem całkowicie niezależny, a recenzje piszę na bazie swojej wiedzy i wieloletniego doświadczenia z własnymi psami, a nie dla lepszej propozycji producenta karmy.
Recenzje (jak sama nazwa wskazuje) są moim subiektywnym poglądem, ale zapewniam cię, że na żywieniu psów zęby zjadłem, więc wiem co mówię. Zatem jak sprawdzam jakość składu karmy?
Przede wszystkim czytam etykiety. Wydaje się proste, ale takie nie jest. Producenci doskonale wiedzą, jak nas – właścicieli psów – zmanipulować i sprzedać wątpliwej jakości produkt zapakowany w najpiękniej ubrane językiem korzyści pudełeczko. Żeby nie dać się nabrać na ten marketingowy bełkot, bardzo skrupulatnie podchodzę do czytania składów i co najważniejsze – sprawdzam. Wszystko.
Jak czytam etykiety karm dla psów?
Stosowanie ogólników. Im konkretniej, tym lepiej
Zwracam szczególną uwagę na nazewnictwo, jakim posługują się producenci, bo to za nim w rzeczywistości kryją się konkretne składniki karmy. Sprawdzam w tym celu skład surowców, który opisany może być w dwojaki sposób, albo w formie kategorii (wówczas producent stosuje uogólnienia) lub w formie konkretnych nazw. Jaka jest różnica i co preferuję? Zdecydowanie wolę, gdy producent wyszczególnia dokładnie, co znajduje się w karmie. Wtedy mam pewność, co trafia do psiej miski.
Przykład:
Kategoria surowców to np. mięso i produkty pochodzenia zwierzęcego
Konkretna nazwa składnika to np. indyk, łosoś, kurczak
Kategoria surowców: warzywa
Konkretna nazwa składnika: marchewka, batat, fasola
Czym tak naprawdę jest mięso?
Wiecie doskonale, że najważniejszym składnikiem karmy jest mięso. Producenci też to wiedzą, ale nie zawsze tę wiedzę przekładają w czyny. Tutaj już moja (nasza) rola, aby wiedzieć, co tak naprawdę jest mięsem w karmie. Dlatego po pierwszym spojrzeniu na skład, zwracam uwagę na wybrane przez producenta surowce pochodzenia zwierzęcego.
Może być to po prostu mięso (czyli tak naprawdę mięśnie szkieletowe ssaków lub ptaków, które jedzą też ludzie), mięso świeże (nie poddane żadnemu procesowi poza chłodzeniem itd.), podroby (w tym krew). Czasem można spotkać się też z dehydratyzowanym mięsem. To nic innego, jak mięso wysuszone, pozbawione wody.
Niestety w składach często znajdziecie też uboczne produkty pochodzenia zwierzęcego i produkty pochodne. Są to wszystkie niejadalne części będące efektem ubocznym np. pióra, kości, pazury. Jak możecie się domyślić nie wnoszą zbyt wielu wartości odżywczych do psiej diety, wręcz przeciwnie. Karma, która zawiera coś takiego w składzie nigdy nie zostanie u mnie dobrze oceniona.
Sprawdzam składniki pochodzenia roślinnego. Unikam tanich wypełniaczy
Rośliny są nieodłącznym elementem psiej diety. Często pojawiają się również w składach karm suchych pod najróżniejszą postacią. Mogą to być oczywiście warzywa i owoce, takie jak jabłka, marchewki, bataty, ziemniaki, dynie, pietruszki czy jagody), ale nie tylko. Pod postacią składników pochodzenia roślinnego znajdziemy również rośliny strączkowe (groch, fasolę, soję) czy zboża (np. pszenicę czy owies). Te ostatnie, mimo że są dobrym źródłem węglowodanów nie są preferowane w psich karmach. Są częstą przyczyną alergii i problemów trawiennych, dlatego raczej staram się w swoich recenzjach polecać wam bezpieczniejsze karmy bezzbożowe, których na rynku na szczęście nie brakuje.
Czy jestem przeciwny dodatkom w karmach?
Nie wszystkich dodatków w składzie należy się bać. Oczywiście nie polecam karm zawierających sztuczne barwniki, zagęszczacze, stabilizatory, substancje aromatyzujące czy konserwanty. Takich karm nigdy nie ocenię pozytywnie. Im bardziej naturalny skład, tym lepiej. Lubię jednak, kiedy producenci decydują się urozmaicić czymś swoją karmę np. witaminami czy minerałami. Naturalne dodatki mogą zwiększyć strawność karmy i korzystnie wpłynąć na florę jelitową.
Kolejność w składzie a analiza chemiczna karmy
Składniki w karmie uszeregowane są w kolejności malejącej. Oznacza to, że na pierwszych miejscach znajdują się składniki, których jest w karmie najwięcej, a z każdym kolejnym miejscem ta ilość jest mniejsza. Chyba nie muszę już wspominać, że wysoko oceniam tylko te karmy, które na pierwszych miejscach mają mięso, prawda?
No właśnie. Tylko, że nie zawsze jest to takie proste.
I tutaj przechodzimy do kolejnej bardzo istotnej kwestii. Musicie wiedzieć, że udział procentowy wszystkich składników określany jest przed ich obróbką. Znaczy to mniej więcej tyle, że świeże mięso, składające się w około 70% z wody, straci ją podczas obróbki, podobnie jak zboże. Tylko, że zboża zawierają zdecydowanie mniej wody (ok. 10%), co w ostatecznym rozrachunku może sprawić, że w rzeczywistości to właśnie zboże jest składnikiem dominującym w karmie, a nie mięso, jakby z pozoru mogło się wydawać. Dlatego z dystansem podchodzę do zapewnień producenta o tym, że jego karma zawiera np. 75% mięsa. To często chwyt marketingowy.
Na szczęście tutaj z pomocą przychodzi analiza chemiczna karmy, również widoczna na opakowaniu. To bardzo ważny element etykiety, który sprawdzam, aby poznać zawartość białka surowego, tłuszczu, włókna, substancji mineralnych czy wilgotność karmy.
Czy ta karma jest dla psa wystarczająca?
Kiedy już przejrzę dokładnie skład karmy oraz jej analizę chemiczną sprawdzam deklarację producenta o tym, czy jest to karma pełnoporcjowa czy uzupełniająca. Czym one się różnią? Karma pełnoporcjowa, jak sama nazwa wskazuje może stanowić pełnowartościowy pokarm dla psa. Jest bilansowana i kompletna, a jej skład świadczy o tym, że dostarczy psu wszystkich niezbędnych składników. Z kolei karma uzupełniająca taka nie jest, może być jedynie dodatkiem w diecie. Są to na przykład karmy kiepskiej jakości lub smaczki, którymi nagradzamy psa. W podsumowaniu swoich recenzji zawsze podkreślam, czy na danej karmie można bazować ustalając psią dietę, czy stanowi tylko dodatek. To bardzo istotne.
Znam regulacje prawne dotyczące produkcji karm dla zwierząt
Jestem bardzo wyczulony na marketingowy bełkot. Zresztą na tym etapie tekstu, wiecie już, że nazewnictwo wśród producentów karm rządzi się swoimi prawami. Informacji jest sporo a każde słowo ma znaczenie, naprawdę można się w tym pogubić. Nauczony doświadczeniem zawsze patrzę producentom na ręce i nie daje się zwieźć obietnicom, że w karmie jest samo mięso, podczas gdy po pozbyciu się z niej wody, mięso ląduje gdzieś w połowie składu, a na pierwszym miejscu jest pszenica. Ładna etykieta z grafiką kurczaka jeszcze nie jest gwarancją dobrego składu. Na szczęście wszystko jest uregulowane prawnie, trzeba tylko wiedzieć jak tę treść zinterpretować.
Aby nie być gołosłownym przytoczę jeden z przykładów. Pewnie niewiele z was o tym wie, ale określenia znajdujące się na opakowaniu karmy nawiązują do procentowej zawartości danego składnika. Jak zatem je prawidłowo odczytać? Określenie ,,z” np. jagnięciną oznacza, że w karmie znajduje się min. 4 proc. jagnięciny. Określenie ,,bogata w…” np. kurczaka, mówi nam że w karmie musi znaleźć się minimum 14 proc. kurczaka. Z kolei ,,danie z…” oznacza, że jest w niej min. 26 proc. określonego surowca. Najgorzej, jeśli spotkamy się z określeniem ,,karma o smaku…”. Niestety wtedy musimy się liczyć z tym, że zawartość określonego mięsa będzie niższa niż 4 proc. Widząc na opakowaniu zachęcający napis ,,świetna karma z kurczakiem” nie dajmy się nabrać. Jak sami widzicie, zgodnie z prawem, kurczak może stanowić jedynie 4 proc. całości.
Sprawdź moje recenzje na blogu
A to dopiero wierzchołek góry lodowej, a z czytaniem składów karm wcale nie jest tak łatwo jak może się wydawać na pierwszy rzut oka. Jak sami widzicie, żeby nie dać się nabić w butelkę trzeba przede wszystkim znać przepisy. Lub czytać moje recenzje 😉
A skoro już o recenzjach mowa, zmierzając jednocześnie do końca tego tekstu, chcę zachęcić Cię do zapoznania się z nimi na moim blogu. Przyglądałem się składom karm suchych, mokrych i półwilgotnych żebyście wy nie musieli tego robić, a wiedzę mieli podaną na tacy w łatwo przyswajalny sposób.
- tutaj znajdziesz kilkadziesiąt recenzji karm suchych dla psów różnych ras – recenzje karm suchych,
- z kolei tutaj zapoznasz się z recenzjami karm mokrych. W najbliższym czasie pojawi się ich jeszcze więcej – recenzje karm mokrych,
- karmy półwilgotne są zdecydowanie najmniej popularne, ale je również sprawdziłem – recenzje karm półwilgotnych.
Chętnie poznam wasze propozycje karm do zrecenzowania, dlatego jeśli zauważyłeś na polskim rynku coś ciekawego, koniecznie daj mi znać. Swoją propozycję możesz zostawić w komentarzu lub podesłać na maila kontakt@dogfan.pl.