Trzydniowe poszukiwania 83-letniego mieszkańca Rytla na szczęście zakończyły się sukcesem. Mężczyzna wyszedł na spacer z psem i przez długi czas nie pojawiał się z powrotem. Policjantom udało się go odnaleźć dzięki głośnemu szczekaniu psa.
Policjanci z Czerska zostali poinformowani o zaginięciu mężczyzny w czwartek, 18 czerwca. Jak podali jego bliscy, mężczyzna cierpiał na zaniki pamięci i chorował na serce. Policyjna akcja poszukiwawcza trwała trzy doby, a zaangażowali się w nią również strażacy ochotnicy, specjalna grupa poszukiwawcza z Gdyni, mieszkańcy wsi, wolontariusze oraz psy patrolowo-tropiące. Służby skrupulatnie przeszukiwały cały teren, gdzie prawdopodobnie mógł znajdować się 83-latek, wykorzystując do tego drony, łodzie oraz paralotnię.
W sobotni wieczór, policjanci otrzymali zgłoszenie od mieszkańców z miejscowości Błota, że od strony bagien słyszano głośne szczekanie psa oraz wołanie o pomoc. Na miejscu policjanci odnaleźli poszukiwanego mężczyznę, który ugrzązł w mokradłach i był w nich zatopiony aż po samą szyję.
Mężczyzna trafił pod opiekę lekarzy, a jego życiu nie zagraża już niebezpieczeństwo. To z pewnością zasługa wiernego pupila, który czuwał przy właścicielu, a jego szczekanie w porę zostało usłyszane przez lokalnych mieszkańców.